Otrzymałam zaproszenie do TVP śniadaniowej, do porannego programu „Pytanie na śniadanie”. Nie będę ukrywać, że było to dla mnie mega zaskoczenie. Po przeczytaniu emaila, miałam uczycie radości, zaskoczenia jednocześnie z poczuciem strachu. Jak to ja w tvp? Jak to stwierdził, mój mąż, trochę za szybko dostałam taką propozycję i gdyby nie przeczytał emaila, to by nie uwierzył. Występ w telewizji miał dotyczyć rodzicielstwa, a dokładnie, miałam się „wymadrzać” na temat dawania słodyczy dzieciom tylko w weekend.
Sama byłam ciekawa jak taka wizyta wygląda zza kulis. Jak trwają przygotowania, zanim setki , tysiące czy miliony ludzi wpatrują nas w szklanym ekranie. Oto czego się dowiedziałam:
Napierw osoba z tv kontaktuje się z Tobą, i umawia się na udział w programie. Wyznacza dzień, datę i godzinę wejścia na wizję. Jesteśmy zobowiązani do pojawienia się w studio min. 30 minut przed wejściem na plan.
Dojazd do studia w Warszawie, ewentualny nocleg, gdy mieszkamy daleko od stolicy zapewniamy w własnym zakresie. W moim przypadku jazda pociągiem około 7 godzin w jedną stronę, plus konieczny nocleg w stolicy. Niestety nie było zbytnio połączenia komunikacyjnego, który pozwoliłoby dojechać na 6-7 rano do Warszawy i dostać się do studia. Oczywiście był pociąg, który dojeżdża o 3 w nocy. Jednak ta opcja nie wchodziła w grę, gdyż rano tzn ok 6 wyglądałabym jak zombi. Wchodził tylko dojazd z noclegiem, czyli występ 3 – 8 minutowy wiązałby sie z wyjazdem na dwa dni.
Dodatkowo należałoby wspomienić, ze tv nie płaci za występ, nie zwraca również za dojazd czy ewentualny nocleg, wszystko pokrywamy z własnej kieszeni. Wielu z was właśnie napisało do mnie z takim zapytanie. Otóż to, za kilkuminutowy udział w programie, nie otrzymuję się pięniedzy.
Telewizja zapewnia – makijaż, który obowiązuje wszystkich bez wyjatku bez wzgledu na płeć. Ubiór własny.
Rozmowa odbywa się na żywo. Nie dostajemy wcześniej ustalonego scenariusza. Znamy tylko temt główny – przewodni – „dawanie słodyczy dzieciom”. W rozmowie biorą udział cztery osoby, dwóch prowadzących i dwoje zaproszonych gości. Na wizji jesteśmy około 3 -5 – max – 8 minut.
Myślę, że przy pierwszym występie w tv otoczony kilkoma kamerami udziela się stres jak na egzaminie ustnym. Sama jestem ciekawa, jakbym się zachowała, na ile miałabym odwagi i samozaparcia, żeby wydobyć z siebie coś sensownego.
Wielu z was napisało do mnie z gratulacjami, że to dla mnie szansa, że blog się rozwinie, że lans, że warto poświęcić wszystko, żeby się pokazać, że drugiej szansy nie dostanę, że czekacie przed tv. Zdaję sobię z tego sprawę, jednak nie był to dla mnie czas. Sytuacja osobista i finansowa, dodatkowo stan zdrowi nie pozwolił mi na lans. Nie podchodze do tego aż tak drastycznie, tylko ze spokojem, jak mam mieć swoje 5 min w TV to będę je jeszcze miala, kiedy będę w lepszej formie. Chociaż, nie powiem, że byłoby to fajne doświadczenie i przeżycie – debiut w tvp. To, że grzecznie odmówiłam udziału, nie znaczy, że już nigdy mnie nie zaproszą ponownie, że nie pozstałam z nimi w kontakcie. W telewizji codziennie przewija się mnóstwo ludzi jak i tematów.