Zanim pojawiłeś się na tym świecie byłeś długo oczekiwany. Pamiętam ten dzień kiedy po długich staraniach w końcu pojawiły się dwie kreseczki. Pamiętam radość i euforię, a także strach przed nowym i nieznanym.
Ciąża rozwijała się prawidłowo, chociaż trudno było mi znaleźć komfortową pozycję do spania. I te kłucia pod żebrem. Tak mnie ugniatałeś, aż bolało.
Dzień poprzedzający w którym miałeś się pojawić, rozmowa z koleżanką, że to przecież jutro, bo muszę jeszcze zakończyć projekt. Wieczorem były już pierwsze oznaki, więc wzięłam długi prysznic, umyłam głowę, wyprostowałam włosy i pomalowałam paznokcie. Chciałam czuć się komfortowo podczas porodu, a może wiedziałam, że to już taki ostatnia spokojna kąpiel.
Pamiętam, jak jechaliśmy do szpitala o 4 nad ranem bo skurcze były coraz częstsze. Jak zaczął padać deszcz, a my mieliśmy popsute wycieraczki. Gdy widoczność była blisko zeru, zjechaliśmy na pobocze. Obiecałam mężowi, że dam radę, że przeczekamy chmurę, że jeszcze nie rodzę, zdążymy dojechać.
W szpitalu, spokój położnej, dla której byłam przecież tylko kolejną rodzącą. W końcu jak skurcze następowały co 10min i rozpoczął się poród. Oj było ciężko, aż w końcu się pojawiłeś. Przeraziła mnie cisza, bo nie płakałeś i szybko Cię zabrali. Pojawił się strach. Wokół tyle smutnych historii. W końcu usłyszałam płacz, i podali mi Ciebie lecz na krótką chwilę. Byłeś niedotleniony, w pierwszych sekundach brak napięcia mięśniowego. Zabrali Cię do inkubatora. Urodziłeś się duży ponad 4 kg, a na ostatnim USG nie miałeś wagi nawet 3kg. Bałam się, że urodzisz się za malutki. Po 4godzinach położna przyniosła Cię, jak się przyssałeś do piersi to długo nie chciałeś odpuścić.
Pamiętam, wszystko :
jak miałam baby-blusa. Przytulałam Cię a jednocześnie płakałam. Huśtawka nastrojów. Moje myśli, że nie nadaję się na matkę i po co mi to wszystko było.
nocne karmienia, byłam tak nie przytomna, że którejś nocy, zasnęłam z tobą na rękach, o mało mi nie wypadłeś z rąk, wtedy odpuściłam odkładanie do łóżeczka. Zostałeś z nami. Na pytanie mamy czy śpisz w łóżeczku, odpowiadałam : „czy chce mnie zmienić w nocy?”
jak nie mogłam swobodnie skorzystać z łazienki, bo ciągle domagałeś się mojej obecności.
jak zasypiałeś noszony na schodach, a Twój sen trwał tylko 30min. Najgłębszy był w wózku na spacerze. Czasami jak mocno zasnąłeś wracałam z gondolą, wnosiłam na III piętro i mogłam zająć się domem czy odpocząć.
jak za każdym razem gdy mówiłam o Twoim niedotlenieniu czułam strach. Wiedziałam bowiem, z czym to się wiąże. Przez następne 10 m-cy chodziliśmy do poradni neurologicznej, aby monitorować Twój rozwój.
gdy nie raczkowałeś tylko się turlałeś i dostałeś się zawsze tam gdzie chciałeś.
jak usiadłeś sam. Cieszyłam się, bo przecież świat zaczął wyglądać inaczej dla Ciebie z perspektywy siadu.
jak zrobiłeś pierwsze kroczki, nigdy Cie nie prowadzałam. Jak skończyłeś 12 miesięcy, zaraz dzień po urodzinach, wstałeś i poszedłeś.
pierwsze słowa, które brzmiały : tatatata, Twój tata był prze-szczęśliwy, mimo iż nie chodziło ci o niego, bo nazywałeś tak wszystkie przedmioty w Twoim otoczeniu.
ten dzień jak się przebudziłeś około 24 i zamiast podać ci mleka, przytuliłam cie, i od tej pory zacząłeś przesypiać noce;
twój upadek ze schodów. To była nasza wina, chciałam Ci zrobić zdjęcie. A Ty jeszcze nie byłeś gotowy by sam maszerować.
jak zwracali mi przechodnie uwagę, że nie masz bucików w wózku, a przecież jeszcze nie umiałeś chodzić.
jaka byłam dumna, że przy metodzie BLW zacząłeś sam jeść i się najadać na tyle, że zrezygnowałeś z karmienia piersią w ciągu dnia;
jak dzielnie znosiłeś wszystkie szczepionki, Zuch chłopak;
jak Ci czytałam książeczki. Ciągle te same, które potem sam recytowałeś;
jak płakałeś pod gabinetem taty czy też jak wychodził do pracy, nie rozumiejąc czemu nie możesz z nim być;
jak zostawiłam Cię z tatą na tydzień, pełna obaw czy sobie poradzicie. Byłeś dzielniejszy niż myśleliśmy;
twój płacz pierwszej nocy gdy zamieszkał z nami Twój brat. Płacz ze strachu ze dzidziuś płacze;
jak dzielnie poszedłeś pierwszy raz do przedszkola. Brawo!
Nie pamiętam kolek, gorączek, kaszlu czy płaczu z powodu bólów zębów, bo ich nie miałeś przez ponad dwa lata.
Ta lista jest jeszcze dłuższa, każda mama pamięta wspólne chwile.
Pamiętam, bo od dnia 08 sierpnia 2012 roku jestem Twoją mama. Cztery lata za nami, a jeszcze więcej przed nami. Dziś kończysz 4 lata, najlepszego synku!
Twoja Mama
Będzie mi bardzo miło jeśli :
- Zostawisz komentarz. Proszę, napisz swoje zdanie.
- Polub mój fanpage na FB, będziesz na bieżąco.
- Jeśli uważasz, że wpis może się komuś przydać, udostępnij i poślij go w świat.