BIEGANIE

Moja pierwsza dycha

Moja pierwsza dycha czyli jak udało mi się pokonać po raz pierwszy dystans 10km.

Sobota. W planie treningowym 60 min biegu. Położyłam dzieci spać na dzienną drzemkę. Mąż był w domu, więc mogłam wyjść na trening. 60 min biegu miałam przebiec po raz pierwszy odkąd zaczęłam regularnie biegać. Te 60 min siedziało mi w głowie, 60 min czyli dystans około 10km, zastanawiałam się czy dam radę, różne myśli chodziły mi po głowie. Rozgrzewkę przeprowadziłam w domu. Ubrałam się, bo mimo 5 stopni na termometrze odczuwalna temperatura zero stopni.

Wybiegłam, pierwsze 5 km nie było żadnego problemu. Włączyłam sobie radio, głowa była zajęta słuchowiskiem. Na trasę wybrałam teren raczej płaski, żeby nie tracić sił na podbiegi. Po 5km zdałam sobie sprawę, że połowa dystansu za mną, więc jest dobrze, mam jeszcze siły, żeby biec dalej. Pierwsze kryzys pojawił się, gdy chciałam wbiec w las, wybrałam złą ścieżkę i wbiegłam w teren zarośnięty krzakami kolczastymi. Nie było drogi, tylko te krzaczory jakby od malin czy jeżyn. Musiałam przez nie przejść, nie dało rady przebiec. W końcu dotarłam do drogi polnej, nierównej, z kałużami i błotem. Mimo wszystko droga, więc zaczęłam biec dalej, przeprawa przez jeżyny pozwoliła trochę odpocząć. Wbiegłam na drogę i nie wiedziałam dokąd mnie zaprowadzi. Jak się okazało zrobiłam koło, i wybiegłam na koniec drogi, którą chciałam ominąć, z uwagi na wzniesienia. Nie dałam rady, musiałam przemaszerować. Minęłam największy podbieg i ruszyłam dalej, mimo resztek sił. Był to 7 km. W głowie ciągle powtarzałam sobie myśl „jesteś zwycięzcą” „dasz rade” „dawaj, dasz rade”. Wtedy też przypomniałam sobie wpis Ani z bloga http://pannaannabiega.pl która opisywała jak przebiegła swój pierwszy maraton. Miała ścianę, opadała z sił, wtedy koleżanka przeprowadziła ją przez ten kryzys słowami ” biegnij dalej to minie”.  10km to możne nie maraton ale dla początkującego biegacza jest to jedno z pierwszy wyzwań, pierwszych sukcesów. Te słowa mi też pomogły, przecież do końca dystansu zostało tak nie wiele. Po siódmym kilometrze miałam kolejny kryzys, z daleka było widać już nasz blok. Wbiegłam na wzniesienie i znowu przeszłam przez około 30-50m, przechodząc przez teren błotnisty. Pomyślałam sobie, zostało już ci tak niewiele. Czas 55 min, czyli zostało 5 min biegu, około kilometra. Mimo, że plan treningowy przewidywał 60min biegu, chciałam przebiec 10km. Złapałam chwilę odpoczynku, zostały teoretycznie 1 km. Przebiegłam 9km, skończył się czas 60 min. Wtedy pomyślałam, ” dziewczyno dałaś radę 9km, jak różnica jeżeli zrobisz jeszcze jedn kilometr ?” Dobiegłam po swój dom i ruszyłam dalej, na ostatni kilometr, spokojnie po terenie płaskim, nie liczył się już czas chciałam zrobić swoje 10km. Udało się. Mimo kryzysów, ciężkich momentów, ciągle przywoływałam pozytywne myśli ” dopóki walczysz jesteś zwycięzca”. Mój pierwszy bieg na 10km  zakończył się czasem 1h 05 min.

2016-02-06 08.11.38

Wygrałam sama z sobą, pokonałam swoje słabości i TY TEZ możesz, wystarczy chcieć, trochę się postarać i naprawdę warto. Satysfakcja przeogromna. Jestem zwycięzcą, dołącz do mnie.