Łeba to nadmorska miejscowość oddalona od miejsca w którym mieszkamy ok godzinę jazdy samochodem. Zawsze dobrze i ze sentymentem wspominam tą miejscówkę, bowiem bywałam tam jako nastolatka. Tym razem nad morzem niestety nie byliśmy z uwagi na ogrom atrakcji jakie czekały nas w Rodzinnym Parku Rozrywki. Byliśmy już tam po raz kolejny, jak dzieci były jeszcze małe, jednak jak się okazało wcale nie pamiętały tego miejsca. Dodatkowo, powiedziałam im, że jedziemy na wycieczkę, ale nie zdradziłam do samego końca , że zobaczą dinozaury, więc pomimo magicznego pytania w samochodzie, które padało wielokrotnie : „czy daleko jeszcze” radość na miejscu była podwójna.
Do parku dinozaurów, żeby skorzystać ze wszystkich atrakcji najlepiej wybrać się na cały dzień. Oczywiście w zależności w jakim wieku mamy dzieci, bo wiadomo, że młodsze dzieci pomimo wielu atrakcji poczują po prostu zmęczenie po kilku godzinach, bo teren parku jest ogromny. Oczywiście są miejsca gdzie można odpocząć czy też skorzystać z punktów gastronomicznych.
Park zaczynamy zwiedzać przechodząc przez strefę gastronomiczną oraz KINO 7 D z dużym wyborem repertuaru zarówno dla młodszych dzieci (zalecane od wieku 6 lat) jak i dorosłych. Następnie BAJLANDĘ czyli dom strachu, który okazał się w naszym przypadku straszeniem dzieci. Wycieczkę zaczęliśmy właśnie od tego miejsca i niestety były nasze dzieci przerażone. Wyobraźnia dziecięca w wieku 5 i 7 lat jest jednak inna od człowieka dorosłego i akurat tu okazała się nie trafiona atrakcja. Następne miejsce to labirynt luster. Fajny, krótki i dzieci chciały wielokrotnie skorzystać.
Kolejne kroki prowadzą przez park gdzie mijamy kilka okazów dinozaurów, większych i mniejszych, oczywiście z prehistorycznymi nazwami, których czytanie zawsze „łamie” mi język, ale czego się nie robi dla dzieci 🙂
Kolejna atrakcja to przejazd samochodem z czasów kamienia łupanego, takiego jakim jeździli Flinstonowie. Po drodze przechodzimy przez mostki i w wodzie można zobaczyć masę pływających ryb. Aż dochodzimy do koła młyńskiego i zjeżdżalni na pontonach, gdzie do wyboru mamy 4 różne tory dla młodszych i starszych.
Można skorzystać z rowerów wodnych i popływać rodzinnie, czy też pograć w mini golfa.
Po drodze odwiedzamy naszych przodków, co wzbudza duże poruszenie wśród dzieci z uwagi, że są nadzy i owłosieni 🙂 Nie będzie zdjęcia, kto ciekawy, niech jedzie i sam zobaczy 🙂
Mijając po drodze kolejne dinozaury, mamuty zbliżamy się do strefy gastronomicznej. Gdzie można odpocząć, smacznie zjeść i jeszcze zobaczyć stare gospodarstwo rybackie, kuźnie i piec chlebowy oraz statek piracki.
Obowiązkowe zdjęcie w paszczy :
zanim dotrzemy do kuli ziemskiej :
posłuchamy bajki o czerwonym kapturku, jadąc tzw. tuktukiem przez las:
i dotrzemy do wioski indiańskiej, gdzie będziemy strzelać z wiatrówki, z łuku, zwiedzimy namioty tipi i będziemy szukać złota:
Powoli kończymy wycieczkę odwiedzając mini zoo, w którym zobaczymy kucyki, lamy, żubry i daniele docierając do miejsca ukochanego przez dzieci placu zabaw z dmuchawcami, trampolinami i skoczkami. Kierując się do wyjścia przez strefę gastronomiczną, sklepy z pamiątkami, bursztynami mijamy mini plac zabaw z Flinstonami.
Z roku na rok park się rozrasta i proponuje coraz więcej rozrywek. Cena za wejście nie jest niska ( bilet ulgowy 45zł, normalny 65zł, dzieci do 4 lat bezpłatnie) ale zawiera wejście na wszystkie możliwe atrakcje, nawet wielokrotnie. Żeby ominąć tłumy warto wybrać się oczywiście poza sezonem , ale również kolejki się zwalniają w godzinach południowych. Plusem są dostępne co jakiś czas toalety typu toi toi, czy też stacjonarne. O dziwo w każdej był papier toaletowy jak i mydło.
Podsumowując wyjazd był bardzo udany, dzieci zadowolone i zmęczone. Osobiście po kinie 7D, które zostawiliśmy na sam koniec z uwagi na bardzo długie kolejki, uśmiałam się co nie miara. Było to miejsce, do którego warto na pewno wrócić za rok czy dwa.